wtorek, 12 listopada 2013

Kuchnia - serce domu. The kitchen - the heart of the house.

       

 Nie wiem jak to jest u was, ale u mnie sercem domu jest zdecydowanie kuchnia. Uwielbiam siadać przy stole z moim mężem i powadzić ciekawe rozmowy przy kubku herbaty. Plotki i kawa z koleżankami - w kuchni, kolacja z teściami - w kuchni. Jakoś tak dobrze nam tam i przytulnie.

           W epoce wiktoriańskiej tradycja była nieco inna. Przede wszystkim dlatego, że rodziny, które mogły pozwolić sobie na zatrudnienie kucharki nie spędzały czasu na przygotowaniu jedzenia. Rano pani domu planowała co miało zostać podane na każdy z posiłków i na tym jej rola się kończyła. Czasem, gdy była to pani domu bardzo skrupulatna i gospodarna, zajmowała się przyjmowaniem codziennych dostaw mięsa, warzyw itp. oraz kontrolowaniem, czy aby kucharka nie odsprzedaje jedzenia z dnia poprzedniego, sama nie zjada za dużo i nie wynosi niczego z domu. Jako, że za panowania królowej Wiktorii niczego nie można było marnować i nawet najgorsze resztki i kości sprzedawane były hodowcom świń lub innym "dziwnym" handlarzom, przedsiębiorcze kucharki nie należały do rzadkości.


            Kuchnia nie znajdowała się w centralnym punkcie domu, ale w piwnicy. W ten sposób ograniczyć można było rozprzestrzenianie się zapachów po całym domu. Była ona także niewidoczna dla gości, a służba i kucharka w brudnym fartuchu nie krzątała się po głównym holu. W centrum kuchni znajdował się oczywiście piec, który, posiadał palenisko oraz, w późniejszym okresie, także zbiornik na gorącą wodę. Gotowanie zajmowało mnóstwo czasu, więc kuchnie były często zadymione, duszne i słabo oświetlone. Z tego względu ściany malowane były na biało i musiały być odświeżane przynajmniej raz do roku. 

            Jednym z często widzianych na zdjęciach sprzętów był "wieszak" na garnki zamocowany do sufitu. Wieszano na nim garnki i patelnie. Innym sprzętem, bez którego w kuchni ciężko byłoby się obejść był duży stół. No i oczywiście zlew. Zlew w kuchni służył do czystszych prac, do tych brudnych, na przykład do szorowania garnków używano zwykle drugiego pomieszczenia, które znajdowało się tuż obok.


             W moim domku kuchnia, tak jak to było w zwyczaju znajduje się w podziemiu. Prowadzą do niej schody, pod którymi udało mi się zbudować małą spiżarnię. Obok, po lewej stronie, znajduje się tzw. "pomieszczenie do brudnej roboty", a zupełnie na lewo pomieszczenie dla służby. Pomieszczenia nie są jeszcze w pełni umeblowane i brakuje w nich sporo sprzętów, ale kuchnia wygląda już całkiem miło.

Pozwoliłam też sobie na odrobinę luksusu i płytki na ścianie za zlewem (pozostałość z łazienki) .No i jest w niej już kucharka. Jest ona starą wersją lalki z The Dolls House Emporium, której niestety nie ma już w sprzedaży. Dlatego też, czekałam na nią ponad rok, aż wreszcie udało mi się "upolować ją" w sklepie internetowym z drugiej ręki. Nie dałam jej jeszcze imienia, ale jest zdecydowanie moją ulubioną postacią w całym domku. Ma ruchomą głowę i kończyny i wygląda tak... swojsko i serdecznie. Oprócz niej w kuchni jest też dziewczyna do pomocy, również z The Dolls House Emporium, ale ta jest nowa i jeszcze troszkę za czysta jak na prace, które wykonuje w domu.

         I don't know how it is with you but in my house its heart is definitely the kitchen. I love sitting at the table with my husband and having a nice chat while drinking a cup of tea. Gossips and some coffee with friends - in the kitchen, supper with my parents - in -law... in the kitchen. We feel really comfortably here.


         In the Victorian era, though, the tradition was a little bit different. Mostly because the families that could afford a cook did not spend time preparing food. Every morning the lady of the house gave instructions to the cook about what was to be served for each meal and that was all. If the lady used to be a careful and good housewife, she used to control the day delivery of meat, vegetables etc. and to control whether the cook did not sell the food remains from the previous day, whether she did not eat too much herself and whether she did not take the food out of the house. As, during the reign of Queen Victoria, no food was to be wasted and even the worst kind of remains and bones were sold to the pig breeders or other "strange" sellers or buyers, the resourceful cooks were not a rare thing.

         The kitchen was not located in the central part of the house but in the basement. In this way the odours did not spread in the house. Moreover, it was not visible for the visitors and the cook with her dirty apron was not seen in the main hall. The main thing in the kitchen was the kitchen range, later on, with a container for hot water. Cooking took a lot of time and so kitchens were smoky, stuffy and quite dim. For that reason the walls were kept painted white and had to be repainted every year.
         Another important piece of kitchen equipment was a pot hanger. It was a kind of an iron hanger fixed to the ceiling and was used to hang pots and pans on. Then, of course, there was a big table and a sink that was used for cleaner jobs. The dirty job, like scrubbing the pots, was to be done in the sculery.

 

         In my house the kitchen is located in the basement and a staircase leads to it. Under the staircase I managed to create a small pantry. On the left there is a sculery and a servants' room. The rooms are still in need of many pieces of furniture and other equipment but the kitchen seems quite nice. I allowed myself a little bit of luxury and I put some tiles behind the kitchen sink. And there is a cook, too. She is an old version of the cook from The Dolls House Emporium, now not available at the shop. I had to wait a year for her till one day I managed to buy her in a second hand internet shop. I haven't given her any name yet but I absolutely adore her and she is my favourite character in the house. Her head, arms and legs move and she seems so.... familiar and friendly. Apart from the cook, in the kitchen there is also a girl that helps the cook and does the dirty work. She is from The DHE too but she is new and still too clean for the job she does.

5 komentarzy:

  1. Uwielbiam Twoje posty - są niesamowicie ciekawe i okraszone ślicznymi zdjęciami. Kuchnia wygląda wspaniale, a ile jest w niej nowych sprzętów i akcesoriów! (ta "tablica" z dzwoneczkami to na służbę...?) Kucharka doskonale pasuje do klimatu tej kuchni - jest taka poczciwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za przemiły komentarz :-) Dzwoneczki rzeczywiście służą do "przywołania" służby. Przyznam, że budując mój domek bardzo zagłębiłam się w temat epoki wiktoriańskiej i odkryłam wiele ciekawych rzeczy na temat życia w tamtym okresie. Te elementy, które "były częścią ducha epoki" staram się w jakiś sposób zaakcentować w moich miniaturkach.

      Usuń
  2. Jak zwykle, Twój post to świetna lektura. U nas też życie toczy się w kuchni; goście piją tu kawę, dzieci rysują, ja sprawdzam jakieś testy... Coś w tym jest, że kuchnie są chyba najpopularniejszym z miniaturowych tematów. Fajnie też tak na chwilę za sprawą Twoich zdjęć przenieść się w świat z czasów Wiktorii. Chociażby po to, żeby docenić komfort, w jakim żyjemy dziś. Właśnie skończyłam lekturę "Białych trufli", gdzie cała akcja kręci się wokół kuchni z tamtych czasów - polecam :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjemnie tak poczytać o realiach tamtej epoki i pooglądać takie wnętrza - bardzo ciekawie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się tablica z dzwonkami w kuchni. Odgapię. Oświadczam, że odgapię. To tak, jak w Downtown Abbey. :)

    OdpowiedzUsuń